6 marca 2016

Pierwsze koty za płoty

W końcu, po dwóch latach, zaliczyliśmy pierwszy start na zawodach obedience z Aviniem. Niektórzy w tym wieku mają już "trójkę", a my debiutowaliśmy w "zerówkach" :P Ale jak to mówią - "co się odwlecze to nie uciecze" ;) Były to zawody treningowe, więc z możliwością nagradzania między ćwiczeniami i możliwością modyfikowania samych ćwiczeń, jeśli ktoś miał taką potrzebę. My nic nie modyfikowaliśmy, chciałam przejść normalny, regularny start, bo teoretycznie wszystko było "zrobione" (w sensie, ćwiczenia wyuczone). Głównymi naszymi problemami jest zostawanie (nie zawsze pies chce zostać), nie posiadanie własnej przeszkody, więc rzadko ją trenujemy, podgryzanie aportu podczas dostawiania się, obijanie się o moje udo podczas chodzenia przy nodze, a co za tym idzie krzywienie zadu na zewnątrz. Przed zawodami na treningu wyszło jeszcze wybieganie po aport przed komendą... wcześniej tego nie było, ale jak widać na każdego przychodzi pora zgadywania ćwiczenia i niechęć czekania na oczywiste polecenie :P
To czego najbardziej się bałam jadąc na zawody, to braku psa :) Było już opisywane wielokrotnie, że mamy problem ze skupieniem i przede wszystkim zabawą w nowych miejscach. Może nie tyle nowych i spokojnych, co nowych i trudnych (dużo ludzi, dużo psów, hałas etc.). Do tego hala - coś czego Avis na oczy nie widział ;) Nie miałam pojęcia jak zareaguje, jak będzie się zachowywał... I tu pełne zaskoczenie! O ile na początku zachowywał się całkiem standardowo, czyli po przyjeździe w nowe miejsce podjarany, zainteresowany tym co wokoło, ciągnący na smyczy jak parowóz, na samą halę też mnie po prostu normalnie, regularnie WCIĄGNĄŁ :P To potem było już zdecydowanie lepiej, ale od początku.
Po zajechaniu na miejsce lekkie zapoznanie terenu wokół, miałyśmy trochę czasu, więc przeszłyśmy się z psami na potrzeby fizjologiczne. Później psiaki zostały w aucie, a my się zarejestrowałysmy i wylosowałyśmy numerki. Każda z nas (a jechała nas czwórka - Ja+Avis, Asia+Amisza, Aga+Django i Iwona+Paco) liczyła na jakieś wczesne numery co by psy za długo nie siedziały w autach, a nas nie zeżarł stres... Tylko Aga miała szczęście w losowaniu (nr 3), my z Aviskiem 11, Iwona 17, Asia 19 (jeśli dobrze pamiętam?). Zostałyśmy na hali obejrzeć Agę z Django, którzy zaliczyli przepiękny, debiutancki start! Co tu dużo gadać? Smark ma dopiero 10mies, a WYGRAŁ klasę "0" :) GRATULACJE po ran N-ty - jak wyczytywali miejsca podiumowe i już wiedziałam, że to oni staną na najwyższym, to aż mi się płakać chciało, oczywiście z radości, cieszyłam się prawie jakbym sama wygrała! No, ale to o nas wpis miał być :D
Obejrzałam kilka startów i tak na 7-mym czy 8-mym psie wyszłam po Aviska, jeszcze go odsikać i potem rozgrzać do działania :) Rozgrzewaliśmy się przed halą i szło jako-tako, pies był skupiony, bawił się, pewnie byłoby lepiej gdybym to ja sama nie była już zestresowana :P Zostałam zawołana przez dziewczyny, bo po zostawaniu 10-go psa wchodziłam na "ring przygotowawczy". I tam też, mimo, że pies na halę mnie wciągnął, to był naprawdę całkiem ogarnięty! Byłam zadowolona, do czasu aż na stoisku z zabawkami ktoś nacisnął piszczałkę... i już Avis załapał schizę, że to jego zabawka "umiera" i nie chciał jej wziąć do pyska i się nią bawić! (co ciekawe kiedyś miał piszczącą kurę... i mamy jedną piszczącą zabawkę na amortyzatorze, ale faktycznie dawno jej nie używaliśmy). Pomyślałam sobie, że już mam pozamiatane... Starałam się go rozbawić, przekonać do ulubionego futra i ukochanej "planetki" (którą specjalnie na tą okazję kupiłam, choć potem zorientowałam się, że najlepsze jednak będzie futro, bo go mocno nakręca). Miałam ze sobą jedzenie, ale używałam tylko przed startem, w trakcie nie chciałam ryzykować, bo po drugim upuszczeniu byłaby dyskwalifikacja, a ja zawsze gubię żarcie :P A jak nie ja, to Avis się krztusi i nim pluje...
Przyszła w końcu kolej na nas, więc stres się wzmaga, choć staram się myśleć pozytywnie i się uspokajać :) Pies jest przy mnie, mózg funkcjonuje, więc jesteśmy na dobrej drodze. Wychodzimy na ring:

SOCJALIZACJA (9,5/10pkt)
0,5 obcięte za dodatkową komendę. Bałam się tej socjalizacji trochę, bo on lubi się witać :P Podchodził ładnie przy nodze, ale w ostatnim momencie jednak musiał wyskoczyć i niuchnąć sędzinę, stąd dodatkowa komenda by usiadł przy nodze. Sędzina się wita, on siedzi grzeczenie, tylko zamerdał ogonkiem, sędzina obchodzi dookoła, jest lekka konsternacja, ale wysiedział! Jestem mega zadowolona, cieszę się i staram się rozbawić psa futrem, jak się spodziewałam, Avis nie bardzo chce je chwytać... Ale nie zrażam się, tylko mówiąc "aa moje!" chowam szybko do kieszeni (to go nakręca).

ZOSTAWANIE 1min (8,5/10pkt)
To czego bałam się chyba najbardziej! Byłam niemal przekonana, że zerwie, bo ostatnio miał duże problemy z tym ćwiczeniem :/ Stałam tam, tyłem do niego, serce wyskakiwało z klatki piersiowej, starałam się uspokoić tętno głębokimi oddechami. Najdłuższa minuta na świecie - wszyscy twierdzą tak samo :) Czekałam tylko aż każą mi podejść do psa, bo wstał. I po najdłuższej minucie w życiu usłyszałam tylko "proszę podejść do psa", odwracam się, a on LEŻY! Jeszcze się ćwiczenie nie kończy, jeszcze paskud może wstać jak będę wracała, albo jak stanę obok, ale wyleżał! Punkty obcięte za niepokój i jęczenie, ale najważniejsze jest, że mimo trudności, został. MEGA zadowlona, MEGA nagroda i mamy to, Avis się szarpie futrem jak szalony, do tego stopnia, że nie chce go puścić :) Wiedziałam już, że pies jest MÓJ.

CHODZENIE PRZY NODZE NA SMYCZY/BEZ SMYCZY 2x(9/10pkt)
Ocenione tak samo, błędy te same, to opiszę w jednym. Lekko gubił kontakt, ale i tak szedł pięknie, jak dla mnie :) Przy pierwszym chodzeniu (na smyczy) poszło gorzej, bo idąc w stronę okien się rozproszył, jakieś wąchanie się włączyło lekkie, myślę, że stresik. Ale był podjarany i starał się, piękne miał zatrzymania w środku "zetki". Największym błędem, był mój błąd ludzki, a więc zawracanie po łuku :P Ja nie wiem czemu tak poszłam... już wiem, że tak się nie idzie :P Musimy robić dłuższe chodzenia, i więcej trudniejszych warunków, trochę go odkleić od uda. Jak jest podjarany to też lubi mnie łapać za bluzę/kieszenie co też mi robił na zawodach i musiałam mocniej wcisnąć zabawkę, bo bałam się, że ją sobie wyciągnie z kieszeni :P

PRZYWOŁANIE (5/10pkt)
Menda ruszył bez komendy, ale i tak się obawiałam, że w ogóle nie zostanie... Jednak za dużo zostawania jak na jeden raz, wytrzymał minutę, nie wytrzymał do przywołania ;) Trzeba ćwiczyć!

PRZESZKODA (0/10pkt)
Mało ćwiczona, zrobiona w parę lekcji, więc co tu się dziwić, że nie wyszła?

APORT (9,5/10pkt)
Prędkość taka sobie, ale też wyrzut niezbyt daleki. Na dworze Avis rozwija lepsze prędkości do aportu, we wnętrzach ma jakieś opory... Choć myślę, że też powodem może być wcześniejsza nieudana przeszkoda, do której niepotrzebnie podchodziłam kilka razy z nadzieją, że ją zrobi :P
Co istotne jednak, to to,że nie wybiegł mi przed komendą! Oczywiście przy dostawianiu się musiał podgryzać... i za to obcięte 0,5pkt.

ZMIANY POZYCJI (9,5/10pkt)
Obcięto nam za duże gesty :) Ale lepsze 0,5 za machanie łapami niż jakaś większa ilość za powtórzone komendy... Postanowiłam maksymalnie psu pomagać podczas tego debiutu i tak też starałam się robić.

WRAŻENIE OGÓLNE (9,5/10pkt)
No cóż, cieszę się, że sprawiliśmy tak pozytywne wrażenie, choć był to nasz "dziewiczy rejs" :P

SUMA: 78,5/100pkt (oc. bardzo dobra, lok. 10/21)

Tylko 1,5pkt dzieliło nas od oceny doskonałej! Jestem szalenie DUMNA z Avinia i zdecydowanie nabrałam wiatru w żagle i więcej zaufania do pręgowanej hieny.


A przed nami kolejne treningowe zawody już niebawem, więc oczekujcie kolejnego wpisu za jakieś 2-3 tyg :P